Forum Forum poświęcone literaturze filmom i innym tworom fantasy Strona Główna
Zaloguj

Biografia Murtagha
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum poświęcone literaturze filmom i innym tworom fantasy Strona Główna -> Nasze powieści, opowiadania, fan ficki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AoM
Gość






PostWysłany: Czw 21:33, 19 Kwi 2007    Temat postu:

Nie, to nie głupi żart. To na serio byłam ja. A Dziadek Stalin to jedna z moich ksywek Cool
Powrót do góry
Kapitan_Jack_Sparrow
Korsarz
Korsarz



Dołączył: 04 Kwi 2007
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: szczerze? Nie mam pojęcia...

PostWysłany: Wto 9:23, 24 Kwi 2007    Temat postu:

Jesteś przyjeta. Na razie tylko raz poprawiałem, ale co bedzie dalej to nie wiem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AoM
Gość






PostWysłany: Wto 18:12, 24 Kwi 2007    Temat postu:

Jestem przyjęta? OO
O co biega? Wyjaśnisz łaskawie?
Powrót do góry
Skalarek
Smakosz wieprzowiny



Dołączył: 04 Kwi 2007
Posty: 240
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: Mam taki lvl w metinie?

PostWysłany: Wto 18:59, 24 Kwi 2007    Temat postu:

Moze, do "grupy sprawdzającej"?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan_Jack_Sparrow
Korsarz
Korsarz



Dołączył: 04 Kwi 2007
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: szczerze? Nie mam pojęcia...

PostWysłany: Wto 20:35, 24 Kwi 2007    Temat postu:

Tak do grupy sprawdzającej!
AoM dzięki za rady. Przydają się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Skalarek
Smakosz wieprzowiny



Dołączył: 04 Kwi 2007
Posty: 240
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: Mam taki lvl w metinie?

PostWysłany: Wto 20:43, 24 Kwi 2007    Temat postu:

No, widzicie, jaki ja domyślny jestem =]
A tak w ogóle Jacku, chciałem pogratulowac swietnego ficku jeszcze raz...
Teraz, gdy jeszcze AoM będzie ci radzic... =]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan_Jack_Sparrow
Korsarz
Korsarz



Dołączył: 04 Kwi 2007
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: szczerze? Nie mam pojęcia...

PostWysłany: Wto 21:00, 24 Kwi 2007    Temat postu:

Wyjdzie dzieło. (Mam zbyt wysokie mniemanie o sobie). Nie ma co.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sauron
Żywiołak
Żywiołak



Dołączył: 11 Kwi 2007
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: z Mordoru

PostWysłany: Śro 11:19, 25 Kwi 2007    Temat postu:

Super Fick.
Bardzo mi się podoba Razz
Kiedy dalsza część?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan_Jack_Sparrow
Korsarz
Korsarz



Dołączył: 04 Kwi 2007
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: szczerze? Nie mam pojęcia...

PostWysłany: Śro 12:20, 25 Kwi 2007    Temat postu:

Jak AoM sprawdzi i ja poprawię.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan_Jack_Sparrow
Korsarz
Korsarz



Dołączył: 04 Kwi 2007
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: szczerze? Nie mam pojęcia...

PostWysłany: Nie 16:07, 29 Kwi 2007    Temat postu:

I oto przed wami kolejna część ficku o Murtaghu.

I tu wielkie podziękowania dla AoM za sprawdzenie.


Część V

Przed oczami Murtagha rozkwitła dziwna konstelacja barw. W uszach słyszał niesamowicie irytujący i sprawiający ból szum, a w nozdrzach czuł woń krwi. Siedział przykuty naprzeciw ciężkich, drewnianych drzwi. W ścianie, wysoko pod sufitem widniało małe, zakratowane okno. Na kamiennym murze były liczne zacieki krzyżujące się ze sobą i tworzące fantastyczne wzory. Do nozdrzy wpychał się metaliczny zapach krwi, która ciągle sączyła mu się z ran zadanych przez kolce krzesła i gorący ołów. Przed oczami przelatywały obrazy z dzieciństwa. Próbował się ich pozbyć, tylko dokładały mu cierpień. Nie zdołał tego uczynić. Nie miał siły. Jego klatka piersiowa ledwo się podnosiła pod wpływem płytkiego oddechu. Spróbował się poruszyć. Jego ciało natychmiast przecięła błyskawica nowego bólu. Pozostało mu tylko siedzieć i tkwić w bezruchu w narastającym cierpieniu. Głowa opadła mu bezwładnie na pierś. Jęknął zrezygnowany, zamknął oczy i zapadł w sen. Straszny i niespokojny sen.

* * *

Widział krew. Mnóstwo krwi. Słyszał wściekłe ujadanie psów i płacz dzieci. Słyszał dziki śmiech morderców i pełne bólu jęki umierających. Widział burzowe chmury przetaczające się nad wioską atakowaną przez dziwne, rogate stwory. Biegł wzdłuż drogi gęsto zasłanej trupami. W rowach widział martwe ciała maleńkich dzieci leżących w zimnych objęciach matek. Widział mężczyzn broniących swoich rodzin i domów. Ludzie nie mieli szans. Padali jeden po drugim. Jak muchy. Nagle jeden z walczących stworów odwrócił się w jego kierunku i zamachnął mieczem . . .
Obudził się zlany zimnym potem. Wstał. Popędził przez korytarz i z hałasem zbiegł po schodach na dół. Wpadł do jadalni. Na ścianach widniały piękne gobeliny przedstawiające sceny walk smoków i elfów. Przy stole siedziało dwunastu mężczyzn. Wszyscy głośno się śmiali, krzyczeli i wrzeszczeli z uciechy na widok wchodzących do środka służek z kolejnymi dzbanami wina. Murtagh szybko przebiegł przez salę, popędził przez korytarz i wbiegł do niewielkiego pokoju. Na stołku przy toaletce siedziała piękna kobieta. Jej drobną twarz okalały blond włosy opadające na ramiona pysznymi kaskadami. Miała piękne, migdałowe oczy, czerwone niczym wiśnie usta, mały nos i wysokie kości policzkowe. Na czarnej aksamitce znajdującej się na jej smukłej szyi była mała brylantowa broszka w kształcie gwiazdy. Kobieta odwróciła głowę na dźwięk otwieranych drzwi.
- Co się stało? – zapytała łagodnie. Podbiegł do niej i przytulił się do jej boku. Kobieta objęła go ręką i spojrzała w oczy trzyletniego chłopczyka. Był w nich bezgraniczny strach i przerażenie. Siedzieli tak koło siebie gdy nagle z sąsiedniej izby wydobył się straszliwy łoskot i przeraźliwy wrzask. W korytarzu usłyszeli ciężkie kroki. Kobieta zerwała się nagle, podbiegła do drzwi i wyglądnęła przez szczelinę w drzwiach. Przez korytarz szedł wysoki, umięśniony mężczyzna o prostych, szczeciniastych włosach. Jego niechlujnie narzucona odzież była wybrudzona jedzeniem. Od mężczyzny bił przeraźliwy smród. Po jego kroku kobieta wiedziała, że jest pijany. Wystraszona wróciła do chłopca i powiedziała.
- Idź stąd! Uciekaj szybko!
Pobiegł. Wyszedł cicho z pokoju, przemknął przez korytarz i zręcznie wyminął idącego mężczyznę. Gdy już miał znowu wkroczyć do jadalni usłyszał przeciągły świst i poczuł straszliwy ból w plecach. Zatoczył się i upadł. Zemdlał.

* * *

Usłyszał szum. Podniósł oczy ku górze, na tle jasnego nieba leciało stado dzikich gęsi. Nareszcie był wolny. Pragnął tego od dawna, ale nie za taką cenę. Był szczęśliwy i zarazem zrozpaczony. Był szczęśliwy bo nareszcie zdobył to czego tak bardzo chciał od wielu dni. Był zrozpaczony bo zginęła najbliższa mu osoba. Tornac. Jego mentor i nauczyciel. Zastępował mu ojca i matkę, pomagał mu w ciężkich chwilach. To on nauczył go jak radzić sobie z problemami, jak władać mieczem i kiedy to robić. Dzięki niemu Murtagh nauczył się doceniać piękno i sztukę. Rozumiał czemu istnienie ludzkie jest takie ważne. Bardzo brakowało mu Tornaca. To dzięki niemu udało mu się wydostać spod nie znoszących sprzeciwu skrzydeł króla. Pragnął tego od momentu gdy Galbatorix rozkazał mu wymordować niewinnych ludzi tylko dlatego, że wśród nich znaleziono dwóch szpiegów. Od tej chwili jego głównym celem była ucieczka od Galbatorixa. Tornac bardzo mu pomógł. Gdyby nie on na pewno znajdowałby się teraz w podziemiach Uru’baenu. Najbardziej bolało go to, że musiał zostawić swojego mentora na pastwę żołnierzy Króla, że nie zapewnił mu należytego pochówku. Zostawił go. To sprawiało mu największy ból. Cierpienie dusiło w nim wszystko co dobre. Pamiętał tylko złe chwile przez, które musiał przejść. Ale najbardziej w pamięci utkwiła mu śmierć Tornaca. Jechali przez Uru’baen ścigani przez żołnierzy króla. Wyjeżdżali z miasta gdy nagle jeden ze ścigających ich żołnierzy cisnął mieczem w Tornaca. Jego nauczyciel wrzasnął bezgłośnie opadł na szyję konia i splunął krwią. Po chwili bezwładnie ześliznął się z grzbietu niosącego go wierzchowca i spadł na ziemię. Murtagh próbował zeskoczyć z konia i wrócić po Tornaca. Nie mógł się ruszyć, nie wiedział czy ze strachu czy z szoku jaki przeżył na widok śmierci swojego nauczyciela. Wierzchowiec niósł go w karkołomnym cwale. Tylko to zdołało go uratować przed schwytaniem przez żołnierzy Galbatorixa. Z całej ucieczki pamiętał tylko huk wiatru w uszach i pęd powietrza na twarzy. Nie pamiętał jak się znalazł tu, na tej polanie, wiedział tylko jedno przeżył bo koń nie pozwalał mu zawrócić ani stanąć, niósł go aż do wyczerpania własnych sił. Chłopak potrząsnął głową. Wstał i podszedł do swojego rumaka, położył mu dłoń na czole. Koń szturchną ją i prychnął. Murtagh uśmiechnął się ponuro.
- Będziesz się nazywał Tornac. – wyszeptał. W jego oku zakręciła się łza. - Na cześć człowieka, który był mi najbliższy . . .

* * *

Słyszał delikatny i cichy śmiech. Na twarzy czuł kobiece dłonie. Otworzył oczy. Nad nim stała piękna kobieta. Była bardzo blada, miała czarne, głębokie oczy. Na ramiona spływały jej długie, kruczoczarne włosy. Pochylała się nad nim muskając go końcówkami swoich pięknych włosów. Otaczała ją dziwna, błękitna poświata. Za nią widział zielone drzewa. W oddali słyszał cichy świergot ptaków. Na twarzy czuł delikatny powiew wiatru. Nic go nie bolało. Ogarnął go spokój. Chciał by pozostało tak na zawsze. Ręka, którą kobieta położyła mu na twarzy, zsunęła się po szyi i dotknęła rozciętego biodra. Gdy zabrała dłoń rana znikła.
- Chodź – powiedziała. Murtagh wstał posłusznie. Odkrył, że jego plecy już nie krwawią chociaż rany pozostały. Kobieta kierowała się w stronę owalnego, czarnego portalu. Poszedł za nią. Po drodze mijał zielone drzewa, w oddali było widoczne jezioro obrośnięte w koło trzcinami.
- Chodź – powtórzyła – a już nigdy nie poczujesz bólu, już nigdy nie będziesz cierpiał . . . – powiedziała. Murtagh poruszył się niespokojnie i zbliżył się do kobiety.
- Kim jesteś? – zapytał.
- Jestem końcem i początkiem. – Odpowiedziała tajemniczo- A ty? Kim ty jesteś?
- Nazywam się Murtagh.
- Ale czy nim jesteś naprawdę? Spójrz w głąb siebie i powiedz mi co widzisz.
- Widzę przepaść. – wyszeptał – w moich rękach spoczywa czyjeś życie – mówił coraz ciszej - muszę wybierać.
- Niedługo przyjdzie czas wyboru. Gdy to się stanie nie będzie odwrotu. Będziesz musiał wybrać czy chcesz żyć czy będziesz wolał poświęcić życie, niekoniecznie swoje, dla tego w co wierzysz. Niedługo nadejdzie czas wyboru. Ale najważniejszą decyzję musisz podjąć tu i teraz. – mówiła kobieta – To czy wybierzesz życie czy śmierć zależy od ciebie. Kim jesteś?
- Nie wiem dokładnie kim jestem . . .
- Spójrz w głąb siebie. Co widzisz?
- Ból, nieokrzesany chaos i cierpienie.
- Więc jak sądzisz? Kim jesteś?
- Herumrisen Krankug.
- Chodź.
Posłusznie zanurzył się w owal. Przed oczami rozbłysło mu jasne światło. Przestał cokolwiek widzieć i słyszeć. Pogrążył się w bezdennej ciemności.

* * *
Poczuł silne kopnięcie w brzuch. Jęknął z bólu. Zmusił się do otwarcia oczu. Przed nim stał bliźniak z sadystycznym wyrazem twarzy.
- Wstawaj! – warknął do Murtagha. Chłopaka rozkuto, powoli zaczął podnosić się na kolana. – Szybciej! – krzyknął mag. Murtagh z wielkim bólem uniósł się na rękach i wstał. Natychmiast zachwiał się i byłby upadł gdyby nie strażnicy, którzy złapali go na polecenie bliźniaka.
- Idziemy. – powiedział poczym wyszedł z celi. Murtagha bezlitośnie pociągnięto w stronę drzwi.
- Rusz się! –krzyknął na niego strażnik . Murtagh powoli postawił pierwszy krok. Zatoczył się i oparł z bólem o ścianę. Podeszli do niego, złapali pod ręce i wyprowadzili z celi. Prowadzili go po zimnych korytarzach i schodach na coraz wyższe piętra. Gdy wyszli z lochów po korytarzach chodzili szlachcice i z ciekawością patrzyli na prowadzonego przez strażników chłopaka. Nikt nie zadał sobie trudu by pomóc Murtaghowi. Gdy upadał natychmiast w górę ciągnęły go zimne i bezlitosne ręce. Po pewnym czasie wprowadzili go do przestronnej, wygodnie urządzonej komnaty. Wysokie do sufitu okna zdobiły długie do ziemi, ciężkie, czerwone zasłony. Na ścianach wisiały obrazy i gobeliny scen walki elfów ze smokami. Pod oknem stało rzeźbione biurko, na nim leżały równo poukładane papiery, pióra i kałamarze. W kącie komnaty stała wielka, rzeźbiona szafa, która miała nogi w kształcie lwich łbów. Naprzeciw drzwi była ciemna komoda, na której stały misternie zdobione figurki smoków. Po prawej stronie były kolejne drzwi. Na środku komnaty obok krzesła z wysokim oparciem stał Galbatorix.
- Zostawcie go!
- Ale panie! Co będzie jak spróbuje uciec?
- Myślisz, że nie poradzę sobie z głupim podrostkiem?!
Strażnicy bez słowa odwrócili się i wyszli.
- Murtagh, Murtagh . . . – powiedział i odwrócił się od Murtagha, podszedł do wyściełanego krzesła z wysokim oparciem i usiadł w nim. Podniósł rękę i wymamrotał coś pod nosem. Usłyszeli szczęk mechanizmu zamykanego zamka.
- Powiedz mi, dlaczego nie chcesz się do mnie przyłączyć? Teraz byłbyś kimś wielkim. A kim jesteś? Młodym, głupim chłopakiem sprzymierzającym się z grupą ludzi nie mającą przyszłości. Rozumiem, żeby ta rebelia miała ci coś zaoferowania. Ale nie dość, że zostałeś tam przyjęty jako nic nieznacząca osoba to jeszcze prawdopodobnie zamknięto cię w celi.
Murtagh patrzył z nienawiścią na króla. Ledwo trzymał się na nogach wiedział, że zaraz upadnie. Król spojrzał na niego i podniósł rękę. Chłopak poczuł jak do jego ciała napływa nowa energia. Dość silna by utrzymać go w pozycji pionowej, ale dość słaba by zniweczyć działanie bólu.
- Zadam ci teraz trzy pytania, na wszystkie oczekuję odpowiedzi. Kim jesteś? Jakie jest twoje prawdziwe imię?
- Nie wiem. Nigdy go nie słyszałem. – skłamał. Powiedział swoje imię kobiecie ze snu. Nie miał pojęcia skąd o tym wiedział.
Nagle poczuł silne uderzenie w brzuch i odleciał cztery stopy w tył – Powiedziałem, że na wszystkie pytania oczekuję odpowiedzi! Wstawaj! Jakie jest twoje imię? – Murtagh podniósł się z ziemi i wrzasnął z wściekłością
- Nie znam go!
Natychmiast upadł na ziemię i zwinął się w kłębek z bólu. Jęknął. Nagle ból ustał. Otworzył oczy nad nim stał uśmiechający się drwiąco Galbatorix.
- Wydobędę do z ciebie prędzej czy później, przy rozmowie lub w podziemiach. Pytam ostatni raz. Jakie jest twoje imię?
- Murtagh! – odpowiedział bezczelnie chłopak.
- Jak wolisz. Zdobędę tą informacje w inny sposób. Popełniasz ogromny błąd.- Murtagh milczał. Zdawał sobie z tego sprawę. – A teraz drugie pytanie. Czy wiesz co zrobiłeś?
- Nie mam pojęcia.- powiedział szczerze Murtagh.
- Postaram się byś jeszcze zdobył niezbędne doświadczenie. – odpowiedział mu Galbatorix. Murtagh zadrżał nie wiedział co ma na myśli król. – A teraz trzecie, ostatnie pytanie. Przyłączysz się do mnie? – Murtagh spojrzał na niego i drwiąco się uśmiechnął.
- Nigdy się z tobą nie połączę z własnej woli.
- Nic nie rozumiesz!
- Rozumiem więcej niż ci się wydaje! –warknął Murtagh – Zniszczyłeś Jeźdźców! Chcesz zabić Eragona i jego Smoczycę bo okazali ci sprzeciw. Chcesz zniszczyć rasę smoków, zaatakować elfy zdusić cały sprzeciw! Chcesz wiedzieć co kryje się w potędze Vardenów! Oni zdołali cię pokonać dzięki determinacji, która się kryje w każdym . . . – urwał w pół zdania. Jak mógł dać królowi wyprowadzić się z równowagi?! Jak mógł?!
- A więc jednak coś cię łączyło z tym . . . Jeźdźcem. A Vardeni. Nic mi nie mogą zrobić! Ich jedna wygrana bitwa to zaledwie mały epizod w toczącej się wojnie. Wystarczy, że zaatakuję Surdę, zniszczę okręty dowożące towar do tych zdrajców. Ja ich zmiażdżę! Zaś co się tyczy chłopaka. Nie chcę go zabijać. Nie, nie z litości – powiedział na widok pytającej miny Murtagha – potrzebuję smoczycy. Ja nie chcę zniszczyć rasy smoków, ja chcę ją odbudować i zjednoczyć pod jednym sztandarem! Tylko ta smoczyca może zostać matką całej swojej rasy. W dwóch ostatnich jajach są smoki. Oba to samce.
- Ale ty zniszczyłeś Jeźdźców! – powiedział niedowierzająco Murtagh.
- To prawda, ale zrobiłem to tylko dlatego, że byli starzy, tłuści, zepsuci i całkowicie podporządkowani elfom! – twarz Murtagha stężała gdy król wypowiedział to zdanie. Nie wiedział co ma o tym sądzić. – Pytam cię ostatni raz. Połączysz ze mną swoje siły?
- Nigdy się z tobą nie połączę z własnej woli. – powtórzył Murtagh. Twarz króla przybrała osobliwy wyraz. Podniósł rękę. Do środka weszło pięciu żołnierzy. Podeszli do Murtagha i chwycili go za ręce. Chłopak wyrwał jedna rękę, która natychmiast została złapana przez drugiego strażnika. Król wstał i podszedł do Murtagha.
- Popełniasz ogromny błąd, ale nie na darmo mówi się, że człowiek uczy się na błędach.- powiedział i zwrócił się do strażników – Do celi z nim!
Strażnicy zaczęli iść w stronę drzwi. Murtagh stał jak wryty pośrodku pokoju. Był jakby nieobecny. Do rzeczywistości przywrócił go krzyk żołnierza i silne kopniecie w łydkę.
- Rusz się! – warknął po raz drugi stojący za nim strażnik. Murtagh powoli ruszył w stronę drzwi. Żołnierze ciągnęli go bezlitośnie do podziemi zamku poganiając go uderzeniami i kopnięciami. Chłopak nie stawiał oporu. Szedł z własnej woli. Nie wyrywał się, nie krzyczał, nie walczył. Po prostu szedł. Wprowadzono go do celi i przykuto do ściany. Pozwolił na to z obojętnym wyrazem twarzy. Wyszli trzaskając drzwiami. Został sam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Skalarek
Smakosz wieprzowiny



Dołączył: 04 Kwi 2007
Posty: 240
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: Mam taki lvl w metinie?

PostWysłany: Nie 19:42, 29 Kwi 2007    Temat postu:

Cytat:

I tu wielkie podziękowania dla AoM za sprawdzenie.

RazzRazzRazz Raczej takie tyci tyci Buhahaha Very Happy
A tak to... kolejna super cześć ! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sauron
Żywiołak
Żywiołak



Dołączył: 11 Kwi 2007
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: z Mordoru

PostWysłany: Pon 9:34, 30 Kwi 2007    Temat postu:

Super!!!!Znowu długie<--i dobrze Smile
Widzę,że udało ci się
z tym strażnikiem Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jasnołuska
Skrzat



Dołączył: 05 Kwi 2007
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: A kto tam wie...

PostWysłany: Wto 13:46, 08 Maj 2007    Temat postu:

Innymi słowy należy ci się twoje łłłłłłłłiiiiiiiiiiiii! Genialne!! Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ma-ti
Zjawa



Dołączył: 04 Maj 2007
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7

PostWysłany: Sob 23:52, 12 Maj 2007    Temat postu:

Pisz dalejjak to czytałem to byłem w innym świecie Pisz dalej proszę a twoja wena ma jeszczę dużo miesięcy warzności!!!!!!!!!!!RazzVery Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eleana
Vice Avatar



Dołączył: 12 Maj 2007
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: Tam gdzie konczy sie dobro, a zaczyna zlo...

PostWysłany: Nie 12:36, 13 Maj 2007    Temat postu:

Swietne! Czekam na nastepna czesc! Prawie jak kolejna czesc Dziedzictwa...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan_Jack_Sparrow
Korsarz
Korsarz



Dołączył: 04 Kwi 2007
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: szczerze? Nie mam pojęcia...

PostWysłany: Nie 13:28, 13 Maj 2007    Temat postu:

Prawie robi wielką różnicę xP. Muszę przepisać do kompa. Wysłać AoM do sprawdzenia i wtedy dopiero dodam. Więc prawdopodobnie będzie ok 25 maja xP.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jasnołuska
Skrzat



Dołączył: 05 Kwi 2007
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: A kto tam wie...

PostWysłany: Czw 8:09, 17 Maj 2007    Temat postu:

Jack mam tylko jedno zastrzeżenie. Nozdrza mają zwierzęta, nie człowiek. U człowieka nazywa się to jakoś inaczej, tylko nie pamiętam jak. Tak to twój fick jest super! Z niecierpliwością czekam na jego dalszą część. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan_Jack_Sparrow
Korsarz
Korsarz



Dołączył: 04 Kwi 2007
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: szczerze? Nie mam pojęcia...

PostWysłany: Czw 13:45, 17 Maj 2007    Temat postu:

Nozdrza są i u człowieka i u zwierząt. To inna nazwa nosa. A pewnie chodziło ci o to, że u konia chrapy są odpowiednikiem ludzkiego nosa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sauron
Żywiołak
Żywiołak



Dołączył: 11 Kwi 2007
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: z Mordoru

PostWysłany: Sob 16:26, 26 Maj 2007    Temat postu:

Łiiiiiiiiiiiiiiiiiiii...ale długie:)
I fajne XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Śnieżny Płomień
Hobbit



Dołączył: 05 Kwi 2007
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7

PostWysłany: Sob 18:59, 09 Cze 2007    Temat postu:

Świetne,super i the best Smile
Jack trzymaj tak dalej no i czekam oczywiście na kolejną część Razz

ekhm...Sauron...xP


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum poświęcone literaturze filmom i innym tworom fantasy Strona Główna -> Nasze powieści, opowiadania, fan ficki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Programy
Regulamin